Pekin: ataki na amerykańskie misje dyplomatyczne w Egipcie i Libii we wtorek zjeżyły włos na głowie całego świata, a śmierć amerykańskiego ambasadora w Libii, Christophera Stevensa była zdarzeniem tragicznym.
Pozornie ataki wzięły się z powodu powstania filmu amerykańskiej produkcji, jaki „obraża islamskiego proroka Mahometa”. Jednak ich przyczyny sięgają o wiele głębiej, wywlekając na światło dzienne wadliwą strategię USA na Bliskim Wschodzie oraz konieczność przemyślenia przez Waszyngton swej polityki wobec całego regionu.
Zarówno Libia, jak też Egipt były świadkami drastycznych przewrotów politycznych w ubiegłym roku, w jakich USA odgrywały kluczową rolę. Jednak, wielu Egipcjan i Libijczyków nie wydaje się wdzięczna Ameryce za ten „dar”, a niosące śmierć ataki ujawniły ten głęboki objaw antypatii. Dlaczego?
Po pierwsze i najważniejsze, Stany Zjednoczone forsowały przez dziesiątki lat koncepcję hegemonii nad Bliskim Wschodem, a mieszkańcy regionu mają już po dziurki w nosie „aroganckich Amerykanów”.
Parę lat temu, USA wszczęły “wojnę z terrorem” i zamieniły Irak w krwawy chaos, powodując śmierć niezliczonych ofiar, a wiele milionów ludzi straciło dom i cały majątek.
Pomimo całej swej retoryki, USA przegrały w kwestii przyniesienia dobrobytu mieszkańcom regionu, a ludzie zostali pozostawieni sami sobie w niezwykle trudnej sytuacji. Czytaj dalej