autor: Susanne Posel, Activist Post
Premier Netenyahu kontynuuje swą retorykę oczerniania Iranu w sprawie budowy broni jądrowej i strofuje Obamę za zbyt powolne działania w sprawie uderzenia zbrojnego.
“Wyraźna czerwona linia” musi zostać oznaczona, której Iranowi nie wolno przekroczyć, nalega Netanyahu. „To jest brutalny reżim, jaki galopuje w kierunku programu atomowego, gdyż nie widzi wyraźnej czerwonej linii nakreślonej ręką społeczności międzynarodowej. Im większa będzie stanowczość i im wyraźniejsza czerwona linia, tym bardziej prawdopodobne będzie, że unikniemy konfliktu”.
Netanyahu twierdzi, że Iran poczynił antysemickie uwagi na ostatnim spotkaniu ONZ. Irański prezydent, Mahmoud Ahmadinejad powiedział, że Izrael jest “obrazą dla ludzkości”.
W ubiegłym miesiącu, kolejne słowne uderzenia spadły na Izrael ze strony gen. Amira Ali Hajizadeha z szeregów Strażników Rewolucji, który miał powiedzieć, że jeśli Izrael zaatakuje Iran, zostanie zamieniony „w śmietnik historii”. Hajizadeh powiedział też:
“Odpowiedź irańska na każdą praktyczną próbę zagrożenia lub agresji na Republikę Islamską będzie bardzo szybka, kategoryczna, niszcząca i wszechogarniająca”.
Gen. Martin Dempsey, członek zjednoczonych sztabów sił zbrojnych USA, wyraźnie wypowiedział sie w tej sprawie, że nie istnieje żadna zgoda wojskowych z USA, aby amerykańskie siły zbrojne miały być użyte dla realizacji projektów izraelskich.
Gilad Erdan, izraelski minister ochrony środowiska wyjaśnia:
“Komentarze Dempsey’a nie kalkulują oświadczeń rzecznika Białego Domu w odniesieniu do silnych relacji między Izraelem a USA. Izrael pragnie położyć nacisk na swoje prawo do obrony, tego, że jest to słuszna sprawa oraz że Izrael nie złoży spraw zapewnienia swego bezpieczeństwa w ręce innych”.
Wysyłając przesłanie do Iranu poprzez kanały europejskie, Obama ostrzegł ten kraj, aby nie próbował dezorganizować amerykańskich interesów w Zatoce Perskiej. Taka nieprzewidywalna sytuacja mogłaby bowiem ewentualnie sprawić, że USA podjęłyby atak na Iran niezależnie od tego, co chce zrobić Izrael.
Media mainstreamu donoszą, że Obama stara się wyeliminować Izrael z pokazu siły wobec Iranu; jednak Obama jest enigmatyczny, jeśli idzie o obietnice poparcia planów Netanyahu.
Jeszcze więcej propagandy mającej na celu wrobienie Iranu, aby rozreklamować zagrożenie z jego strony, związane jest z groźbą przekazaną przez Hezbollah (stworzona przez państwo grupa terrorystyczna), że Iran zaatakuje bazy amerykańskie, jeżeli Izrael postara się zrealizować swój atak przeciw irańskim zakładom atomowym.
Iran bierze na poważnie groźby Netanyahu i wiąże je z planowanymi ćwiczeniami morskimi floty amerykańskiej z użyciem systemów antyrakietowych w Zatoce Perskiej oraz ze zwiększonym zestawem sankcji wobec irańskiej ropy. Jednak wszystko to współgra w napisanym scenariuszu porozumienia Obamy z Netanyahu w sprawie planów wojny z Iranem.
W Nowym Jorku, na Zgromadzeniu Ogólnym ONZ, Netanyahu i Obama omawiali plany użycia wojska i propagandy w celu usprawiedliwienia swego projektu zwróconego przeciw Iranowi.
W tym scenariuszu, Obama powiadomi Kongres na piśmie, że użyje sił zbrojnych przeciw Iranowi w odpowiedzi na domniemany program budowy broni atomowej. Zwracając się najpierw o zatwierdzenie takiej decyzji, Obama mógłby zostać powstrzymany.
Decydujące w tej materii jest to, że Obama będzie przemawiał w Izraelu na parę tygodni przed wyborami w USA, gdzie dopiero odda armię amerykańską izraelskim planom zaatakowania suwerennego kraju. Równolegle do tej strategii, wywiad federalny i agencje szpiegowskie w USA zostaną „usprawnione”, a zatem niezależnie od tego, kto będzie wybrany w listopadzie, rząd USA będzie wyposażony w niezbędne środki do dokonania ataku na Iran.
A ten planowany jest na wiosnę 2013 r.
Źródło: Stop Syjonizmowi